* Wieża Pokory *
Weszła do monumentalnego zamku
Jej orzechowe oczy zasiały ciszę
Przenikliwe blade spojrzenie było
niczym.
Pierwszy stopień zdał się
najtrudniejszy.
Dalej było łatwiej, było ciszej.
W oddali postukiwały nożyce chirurga.
Próżnie otarła zamszowe gobeliny...
Ziarenko piachu upadło na stopień.
Zdało się jej, iż to trzęsienie ziemi.
Tak to małe ziarenko...
Wzrok skierowała ku górze.
Tam czeka Wieża Pokory.
Nie zasmakuje już niczego...
.... wszystkim próżnym, których znam...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.