Z wieży Książa Sonet
Wspiąłem się ku bezkresom światła i
błękitu,
po skalistych wertepach wzgórza
Sudeckiego.
stałem się władcą w murach Zamku
Książęcego,
stojąc na łbie gargulca z szarego
granitu.
Wiatr z pogórza zabłądził, w piwnicach
zamczyska,
przepadł na dnie wąwozu żłobionego
deszczem.
Grozę mrocznej scenerii pogłębiały
jeszcze,
tajemnicze historie tego uroczyska.
Zdziczały park porastał zakola
Pełcznicy,
brama z dwoma basztami na tle drzew
bielała.
A w górze nad potokiem nad mostkiem
diabelskim,
Para dumnych jastrzębi wolno kołowała.
Wieczór w ciszę zapada, puszczyk gwiazdy
liczy
- ptaki w krzakach umilkły... Puszcza
zasypiała.
Komentarze (17)
Dwa kroki ode mnie na rzut kamieniem,
z Księżną Daisy Hochberg von Pless podcieniem.
Jesteś mistrzem sonetów! (aż trochę zazdroszczę)