Wilk wolny
Dla mojego brata... gdzieś daleko...
Strach wyolbrzymia ból
To tylko jedno cięcie
Koniec odgrywanych ról
Już rozpoznasz moje zawzięcie
Kłapnięcie szczęk
Jak uderzenie mieczem
Przysparza i uwalnia od męk
Szarpnięcie, i dziko zaskowyczę
Krew potokami się wylewa
Nim zacznie podszycie znaczyć
Żuchwy ciecz mi wypełnia
Bo chciałbym jeszcze ojczyznę obaczyć
Z żelaznych szczęk życie swe wyrwałem
Bo przed oczami stanął mi koniec
A powrotu do stada nie przyrzekałam
Lecz nie chciałem na obczyźnie lec
Po rosyjsku i niemiecku wołać będą
Swobodnyj wolk! Freie Wolf! strzelając
A mnie do ojczyzny łapy gnają
I pędzić będę choćby martwy ją witając
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.