wiosenne roztopy
łowimy w bezgłosie
zbłąkane echo
niedawnego spięcia
nasiąkneliśmy już i teraz
ostrożnie...
trzemy kąciki ust
opatrunek
na spuchnięte marzenia
pozwala wrócić do normy
późno przyszły roztopy
i dobre intencje
z zaciśniętym gardłem w trudzie
rozdzieram stopy na szklanej drodze
przystaje padam
i chce wracać...
znów włożyłaś bluzkę
w której najczęściej płaczesz
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.