Wirtualne niespełnienie (prawda...
Dla oszukanych...
Wirtualne niespełnienie
Wieczorem, czując środek zimy
Zastukała do drzwi moich Kaśka
Choć próg śniegiem opsypała –
wchodzimy
Bo śnieg o twarze nasze trzaska.
Do końca nie zdjąwszy szalika
Opowiada szybko, słówkami na czasie
Jeszcze nie wiem co z tego wynika
Jakiś chłopak poznany na czacie.
Dla mnie to bzdura – powiedziałam
szczerze
Ciągłe przez komputer rozmowy
Nigdy w to nie uwierze
Kolejny Kasi chłopak posiadający miano -
nowy.
Po 2 godzinach jej notorycznego
nadawania
Jak zawsze w policzek mnie cmoknęła
Nareszcie koniec mojego udawania
Kaśka wyszła, już jej nie ma.
Położyłam się na łóżku dziwnie zamyślona
Komputera tylko do szkoły używałam
Moją głowę naszła myśl dziwna
Już za chwile... w ekran wpatrzona
siedziałam.
Gadu- gadu numer już miałam
I choć tylu znajomych ostatnio poznałam
Z nikim kontaktów jako takich
Nie utrzymywałam.
Po sekundzie pojawia się okienko
Nieznajomy chce popisać
Kolejna myśl przebiega po mej głowie
prędko
Czy go spławić czy odpisać.
Z początku czuje, że nie klei się nam
rozmowa
Pytam skąd jest bez zainteresowania
Pisze, zabawnie, zaraz humor mi się
poprawia
Zamieszkuje Ziemie od 18 lat odpowiada.
Przez miesiąc cały zaraz po szkole
Idę szybkim krokiem do domu
By wchodząc, co się obsesją staje
Włączyć od razu kompa i zamknąć pokój.
Maciek – jego imię zaraz mi się
spodobało
Kocha fotografie, malarstwo, dobry jest w
szermierce
I naprawdę mogę przyrzec śmiało
Otulił ciepłem me serce.
Chciałam go poznać bliżej, jak w zamku
Rycerz ratuje księżniczkę swą
Umówilismy się na spotkanie w parku
Myslałam, że spełni zachciankę mą.
Było jak w bajce... za pięknie
Za jednego chłopaka przyszło trochę więcej
niż pięcioro
Śmiało mówili, że bawili się chętnie
Mną, bo tak wyszło losowo.
Opowiadali, że znaleźli mnie na liście
Musieli codziennie opowiadać sobie
wszystko
Bym nie odkryła jak jest rzeczywiście
Myśleli, że mnie to rozbawi, a ja patrzyłam
wciąż gdzieś blisko.
Gdy poszli... zadowoleni z siebie
Mi z oczu łzy popłyneły, zamiast slowa
radość
Bóg mi świadkiem w niebie
Już nigdy nie uwierzę w wirtualną
miłość.
Nie zauważyłam nawet burzy
Więc siadłam sama na ławie
Gdy nadszedł ten chłopak
Spytając czy mu nie potowarzyszę przy
kawie.
Wszystko było mi jedno...
Spojrzałam wzrokiem nie widzącym na
niego
A ujrzałam oczy błękitne jak niebo
Uśmiechem zaprosił do kawiarenki „U
Eddiego”.
Gdy tak rozmawialiśmy przy ciastkach i
kawie
Zrozumiałam, że miłości trzeba
szukać na jawie!!!
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.