Wlazł kotek na płotek XXXI
Jan Kasprowicz – Krzak dzikiej róży w
Ciemnych Smreczynach
V
Siklawa w tęczę się zamienia
I błyszczy w słońcu srebrem-złotem,
A w górze orły śmiałym lotem
Lecą szukając pożywienia.
I szepce woda po kamieniach,
Gdy płynie pod chruścianym płotem,
Co z mrugającym stoi kotem...
Co płot ten grodzi? Wody lśnienia?
I znowu wicher się zaczyna,
Znów jęk przechodzi po smreczynach,
Aż drżą na wietrze liście róży.
I tylko limbie próchniejącej
Jest obojętne: wiatr, czy słońce...
Limbie zwalonej tchnieniem burzy.
Komentarze (20)
Bardzo udany pastisz. Gdyby dopisano go do czterech
sonetów Kasprowicza,
pewnie bym uznała, że jest jego autorstwa ( chyba że
poznałabym autora po kocie, który wyraźnie ocieplił
klimat tego statecznego cyklu). Miłego dnia:)
Śliczny pastisz, podziwiam talent i chcę więcej. Przy
okazji wspomniałeś Kasprowicza, którego kiedyś
czytałam na bezdechu. Klaski dla Ciebie, klask, klask,
klask.
poezja
Prześliczny.
Nie pamiętam, czy lubilem Kasprowicza. - Chyba tak...
- ten wiersz - polubilem z miejsca - niezaleznie od
autorstwa.
Ps. czy w drugim wersie drugiej zwrotki nie ma
literówki?
Pozdro:)