Wody toń
Patrzyłem długo w wody toń,
Aż pomyślałem, skoczę doń.
Zanurzę się w błękitne fale,
I będzie po mnie, czyli wcale.
Im bardziej myśl karmiłem swą,
Kuszącą wciąż stawała toń.
Widziałem siebie na dnie wód,
Lecz nagle stał się, chyba cud.
Ktoś lekko dotknął mojej dłoni,
Czemu chcesz ginąć w rzecznej toni.
Przemówił głosem tak łagodnym,
Że śmierci stałem się niegodny.
Precz odrzuciłem myśl zbolałą,
Inaczej patrząc w wodę białą.
Widziałem fale, nurt spieniony,
Spokojniej już, nie jak szalony.
Wróciłem kiedyś w miejsce owe,
Pomyśleć nad przekazu słowem.
Poczuć raz jeszcze sprawczą dłoń,
Gdybym chciał spojrzeć w wody toń.
Komentarze (2)
witaj. wiersz bardzo ładnie napisany,
treść przywołująca niepokój. zanim skoczymy w wodne
odmęty poczekajmy,
może przyjazna dłoń czuwa?
pozdrawiam.
Wiersz bardzo starannie zrymowany, trzyma zadany rytm,
nic dodać nic ująć. Pozdrawiam.