***wołanie***
ze wzrokiem
w chmurach
zawieszonym
wodzę językiem
po dnie szklanki
i spijam
odbicia słońc
bladozielonych
zatopionych
miedzy niebem
a podłogą
stopą
wyrzeźbię dla nas
pałac z kamienia
tak czysto pruderyjnie
a rzęsami
zeskrobie
przyschnięte łzy
z ramion
lecz na skórze
pozostanie
wieczne wołanie
o pomstę
do nieba
to już bardziej dla mnie niż dla nas... Michałku...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.