Wołanie o pomoc
Pierwszy tytuł wiersza był: "Psalm błagalny".
Widzę się na górze, na Górze Synaj,
Przed obliczem Boga Ojca.
Przede mną dwie drogi i kilka ścieżek.
Ścieżki nic nie znaczą.
Chciałabym się gdzieś schować,
Ale nie mogę – nie widzę żadnej groty.
Drogi, to:
jedna – w samotności i ciemności,
Druga – wśród przyjaciół i światłości.
Jestem tak na tej Górze i medytuję:
„Z kim mogłabym z niej zejść?”
Samotnie nie mam ochoty z niej schodzić.
Wiem co mnie czeka
podczas schodzenia z Góry – cierpienie.
Wiem co mnie czeka tam w dole
– gorycz i cierpienie.
Wiem jaka jest moja droga
z Egiptu do Jeruzalem,
Wiem również co mnie czeka w Jeruzalem.
Nie czuję się bezpiecznie,
nie widzę nigdzie oparcia!
Stoję tak na tej Górze i wyglądam
pomocy.
Widzę z kim bym chciała schodzić
z tejże Góry,
Ale oni nie słyszą mojego wołania.
Padam na kolana przed Bogiem,
Wyciągam do Niego swoje ręce
i błagam o pomoc.
Wołam: ”Boże, daj mi siły,
moc i wolę, daj mi światło,
Pozwól mi stanąć mocno na nogach,
Pozwól mi rozwinąć skrzydła,
spraw abym uwierzyła!
Abba, Ojcze,
tak bardzo pragnę móc znowu usłyszeć
W sobie krzyk orła
i poszybować ku Tobie!”
Joanna Es - Ka
Jeden z moich pierwszych wierszy - z tzw. szuflady.
Komentarze (4)
Dzięki za zainteresowanie.
tam na Górze Synaj jest się tak blisko Boga ...tam
otrzymasz wskazówki jaką obrać drogę ..czasem przez
cierpienie okaże się najlepszą z możliwych ...bardzo
dobry refleksyjny wiersz :-)
pozdrawiam
światło jest dla wszystkich, także o światło nie
musisz prosić, a jedynie należałoby odrzucić..........
buziołki słodkie jak fiołki
Pomysł jakiś jest, ale wykonanie wkoło macieju-masakra