Wschód i zachód...
Wschód zachodzącego słońca
Budzi mnie znów
Z paranoicznego świata snów
Gdzie ponownie spotkałam się
Z moimi lękami i bólami
Które mnie ciągle odwiedzają
I żyć spokojnie mi nie dają.
Są ze mną na każdym kroku
Snują się jak nieśmiertelny cień
Który żyje nie tylko w dzień...
Żeruje na mnie
Żywi się mną
Pochłania całą mnie
Ogarnął każdą komórkę ciała...
Zachód wschodzącego słońca
Co wieczór kołysze mnie do świata snów
Paranoicznego świata, który co noc
odwiedzam
Aby spotkać tam lęki i ból
Które w ciągu dnia snują się za mną
Jak nieśmiertelny cień...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.