Wspinaczka
Gdym utrudzony szedł na szczyt
resztkami słońca opleciony
z górskiego przeszło mi potoku
zaczerpnąć garścią wody łyk
I stał się cud o zmierzchu dnia
wierszem był teraz trudny trakt
i wers za wersem, za pan brat
na szczyt weszliśmy
wiersz i ja
tam już zima a ja jesień wspominam...
Komentarze (16)
ciekawy wiersz pozdrawiam