Wszędzie razem
Wszędzie noszę swego Boga ze sobą -
razem z Nim wieczorem wtulam się w
poduchę,
proszę Go - Prowadź! - gdy wyruszam w
drogę,
gdy wiatr i deszcz, biorę za pazuchę.
On czyta, gdy czytam, On pisze, gdy
piszę.
Lepiej niż ja sama, zna moje myśli.
Mówi do mnie zawsze, choć nie zawsze
słyszę.
Śpię, tylko Jemu żaden sen się nie
przyśni.
Zabieram Go do wanny i do samochodu,
gdy się złoszczę, to - bywa - puchną Mu
uszy.
Po co Mu tyle cudzego zachodu
w każdym dziwnym miejscu, w które zechcę
ruszyć?...
Bierze udział w mych błędach, upadkach,
potknięciach,
gdy rzeczywistość niewesoła skrzeczy
i, choć niektóre są nie do uniknięcia,
zmuszam Go do robienia tylu niepotrzebnych
rzeczy.
A On razem ze mną zbiera wszystkie
ciosy,
które (na życzenie?) spadają na mą głowę
i czeka, aż zechcę uwolnić się od Losu.
I czeka – kiedy pójść za Nim będę
gotowa.
Bo potem… bo potem to On mnie będzie
zabierać
tam, gdzie Wieczność śmieje się w nos
wiekom,
gdzie ten tylko żyje, kto co dzień
umiera...
Wszędzie razem. Tak blisko, i… wciąż
tak daleko.
Komentarze (2)
piękny, bardzo piękny wiersz i to z gatunku tych
WIERSZY PRAWDZIWYCH, uważam że ma bardzo uniwersalne
przesłanie, jeden, jedyny wers mi nie zapasował do
całości: "..I czeka – kiedy pójść za Nim będę
gotowa." ale to bez znaczenia i wymagało by całej
dyskusji
Z Bogiem łatwiej przejśc przez zycie ,choc nieraz
watpimy.