Wszystek umrę
Serce pękło
jak szklana tafla rzucona o bruk,
zimny i mokry od porannej rosy.
Diamentowe łzy ranią spojówki
za każdym razem gdy płaczę.
Nie mam sił, by martwić się o jutro.
Nie pamiętam wczoraj.
Jest tylko dzisiaj, teraz, już.
Nie liczy się nikt
i ja nie liczę się dla nikogo.
Dlaczego to mnie spotkał ten los?
Czym zawiniłem żyjąc jak żyłem?
Nie wiem i wiedzieć nie chcę!
Kiedyś zniknę,
a wraz ze mną wszystko co stworzyłem.
Wszystek umrę. Kiedyś.
Takie me przeznaczenie...
Komentarze (1)
Zaczęło się okej, później zrobiło się nudno.
największy plus za tytuł.