Wybór polityczny
A propos kolejnych już wyborów.
Raz kilka bakterii razem się zebrało,
By uzgodnić, która we władanie ciało
Weźmie na miesiące i lata kolejne.
W pierwszej rozpoznano czerwonkę –
shigellę.
Czy w przeszłości – krzyczy –
nie dałam dowodu,
Że umiem oddalić groźne widmo głodu?
Widmo głodu oddalić? Chyba słuch mnie
myli.
Kto mając obstrukcje myśli w takiej
chwili
O czymś do jedzenia? Zjeżdżaj stąd,
wynocha!
Oburzył się i wrzasnął chyba prątek
Kocha.
Mną artyści: aktorzy, poeci, pisarze
Dzielili się szczodrze, dając sobie w
darze,
Więc z światową kulturą jestem obeznany.
Niechże pan przestanie, prątku mój
kochany.
Salmonella celnie prątkowi wyrzuca:
Co z tego, wszak artyści wypluwali
płuca?
Ze mną wszystko jest dobrze – słodko
i kremowo.
Pani raczy żartować – słodko? –
daję słowo.
Zburzyła się rzeżączka – słodycz,
proszę panią,
To odczuli na pewno ci, którzy mnie
mają.
I tak mówiąc jedno, co swoje robiły
Kaszlem, bólem, wysypką odbierając siły
Ciału – lecz nie ono myśli
przyciągało,
Tylko swary, konflikty, oskarżeń
niemało.
I gdy wszyscy uwagę poświęcali karłom,
Nikt nie spostrzegł, a ciało... po prostu
umarło.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.