wybrana chwila z pośród...
Nie chce być, żyć, nie chce utykac przez
życie chce normalnie iść.
Nie chce być tylko światłem w pochmurny
dzień.
Chce świecić i gasnąć w rytmie dnia.
Mówiłam wciąż w ciszy. Dziś wiem że nikt
mnie nie usłyszy.
Moje melodie do snu są zbyteczne.
Oczekiwałam czegoś więcej.
Chciałam zatopić sie w zrozumieniu
niezrozumiałego świata.
Pośród ludzi gdzie zgiełk i szarość.
W dzień uszy zamykam usta zatykam
Obumieram by w noc obudzic zmysly i
szukać.
Pocieszenia w ramionach obcych.
By nad ranem pośród mgły utworzyć swój
świat mały.
Gdzie pewność jest obcym ciałem
Widze w lustrze swoje oczy w nich pochmurne
niebo
Obraz marny głębi duszy
Niczego więcej nie chce widzieć, wiedzieć,
znać
To co mam już mi wystarczy
Doświadczeń mi nie brak
Teraz zamykam oczy
I jest tak jak powinno być tego mi
potrzeba
Oddycham więc spokojnie już nie patrze w
brudne niebo
Jest ciemno...
moje male natchnienie....
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.