Wybranka
Siedziałam z duszą na ramieniu,
gdy nadleciały mewy
niosąc od morza mgielny welon,
krzyczały. Sama nie wiem
dlaczego na to pozwoliłam
- opatuliły w kokon
melancholijno-nostalgiczny.
Skrzydła musnęły oczy.
Zasnęłam, białogłowe ptaki
uniosły tam gdzie niebo
miękko zespala się z falami
księżyc sędziwy srebrnik
zaobrączkował. Żona morza
- brzmi nieco surrealnie.
Zbudził mnie przypływ i huk sztormu.
Jest pięknie, czas na kawę.
Komentarze (52)
Dobrze że był czas na kawę i obudził,a sen jak sen
może też ma jakieś znaczenie.Pozdrawiam.
Jest pięknie, wypiję drugą.Pozdrawiam Ann.
Fajnie tak sobie pomarzyć i popłynąć w niebiosa.
Bardzo ładny wiersz.
Pozdrawiam ciepło.
:))
milosc naprawde bywa slepa,
romantyczna na poczatku,
pozdrawiam, z podobasiem:)
Pięknie romantycznie
Ładny wiersz...
milutkiego popołudnia Aniu:)
Ładny obraz. Dobrze, że okazał się snem. Już myślałam,
że peelka podzieli los Ofelii. Miłego wieczoru.