Wyciągam noc...
Widzę swoją twarz splamioną krwią
Bliskich mi osób...Czemu, skąd...W jaki
sposób?
Nie! Krzyczeć by się chciało, lecz głosu
brak
Padam na kolana, wtem na niebie błysk i
znak
Potępienia...Płaczę milcząc, gdyż nic do
stracenia
już nie mam wcale...Pada deszcz, a matka
ziemia
otula mnie swym szalem - cierpi biedna,
widzę i wiem
- Synu! Obudź się...To tylko zły sen...
autor
TalOSan
Dodano: 2005-05-31 17:25:42
Ten wiersz przeczytano 581 razy
Oddanych głosów: 63
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.