Wydech
Zapachniało brakiem Twojej obecności.
Jak tsunami wpadła cisza na pokoje.
Rozciągnęła osiem płócien cudowności.
Rozwinęła błogostanu całe zwoje.
Konstatuję teraz ciszy dobrodziejstwa.
Ona, w zamian, głaszcze czule mnie po
twarzy.
Odpłynęły gdzieś w otchłanie głupie
chciejstwa.
Nic kompletnie, w takiej chwili, się nie
marzy.
Bo marzenia, to są tchnienia sennej
mary.
W ciszy... znajdziesz kołyszącą się
istotę.
Sedno rzeczy, ma w zanadrzu cudne dary.
Lecz niestety... nie obsypie ciebie
złotem.
Ale warto, czasem w ciszę się zatopić,
w jej odległe, zakurzone zakamarki.
I z rozmysłem, z głównej trasy trochę
zboczyć,
by na plecach - absolutu poczuć ciarki.
excudit
lonsdaleit
00:02 Sobota, 31 grudnia 2011 - " z żalem dziś, żegnam go..."
Komentarze (17)
Dobry wiersz, jest w nim coś, co zatrzymuje...
Pozdrawiam serdecznie:)
Absolutnie poczułam.Świetny wiersz.