Wymięty
/wstrząśnięty? nie! zmieszany/
mięta z arszenikiem
uderza w gruczoły
szepty nieposłuszne
urywają myśli
niewiele potrafię
jeszcze mniej rozumiem
powinienem fruwać
a mnie - wszystko wisi
wymięta z pościelą
nadzieja na szczęście
odpływa żyłami
kąsając złośliwie
czy to koniec życia
przepadłem z kretesem
przecież serce płonie
chyba jeszcze żyję
chociaż kark już zimny
od słonego potu
oczy nadal szkliste
nie zmącone morem
koniuszkami palców
rozpoznaję teren
może nie do końca
wszystko jest stracone
mam go! czuje twardość
ale jestem spięty
nurkuję by złowić
poczuć sukces pełniej
chwila niepewności
zesztywniały pięty
eksploduje światłość
"mentos, de fresz mejker"
Komentarze (7)
nie dość, że zainteresowałeś na początku, to jeszcze
do końca napięcie utrzymałeś - jak najbardziej
pochwalam, zwłaszcza że forma ułatwia czytanie, ale
jesteś pewien, że chciałeś powiedzieć "nie wiele"?
oczywiście jeśli tak, to nic nie mówię;)
Początek nie zapowiadał takiego zakończenia. Super
wiersz!
no po prostu świetnie...plusik za poczucie humoru
świeży oddech jak mentos w nim nadzieja Wiersz na duży
aplauz bo słowem dobrze kieruje
Gdy przedawkowanie minie znowu się obudzisz w tej
smutnej krainie
Ten ostatni wers to chyba reklama "mentosów", ale
dobra "robi" klimat. Najlepiej to smiać się z samego
siebie a Tobie to wychodzi nienagannnie i innym też
dasz się pośmiac na dobranoc czyli jesteś szczery
chłopak bo lubisz się dzielić...dużym poczuciem humoru
i jak tu Takich nie czytać a a propo jak się nie ma z
kim to się śpi z mentosem mam rozumieć...
fajnie Ci wyszedł ten eksperyment. pozdrawiam ciepło
:)