Wyobraź sobie martwą ciszę.
**bo nadal milczysz zabijając mnie.
Dostałam zadyszki.
Przez tę ciszę- złodziejkę mistyczną.
Określaną setkami nazw dni tygodnia,
cyfr zagubionych gdzieś w
czasoprzestrzeni.
Cisza sza.robura właścicielka uwięzionych
słów
Niewidzialnie uprowadziła mi Ciebie.
Zapaliła światła łez płonących bez
znaczenia.
Beztrosko tańcząc przy tym jak
baletnica.
(Powiało chłodem-w końcu
mamy jesień,zimę już za pasem)
Cisza.sza nastało nieobliczalne
milczenie.
A ja.Tak ja.Bać się powinnam .
Zabraknie mi słów.
Kiedy spotkam Cie w tym samym miejscu.
A moralność moja przestanie znów istnieć.
Komentarze (3)
Twój wiersz skłania mnie do takich refleksji: co
utracimy jeśli nie złudzenia na temat miłości;
moralność tam jest potrzebna gdzie miłości nie ma - w
innym przypadku (jeśli miłość jest) to jak podlewanie
ogrodu w czasie deszczu; czy miłość to (również i )
życzliwa akceptacja (nie mylić z tolerancją); dlaczego
(ta)cisza nie daje ukojenia, spokoju?. Piękny wiersz,
opisujący ludzkie dylematy. Pozdrawiam cieplutko.
Dobrej Nocki - choć niewiele jej już zostało:)
w ciszy zdradzieckie myśli się kołaczą ... :)
Ładny wiersz, jest w nim klimat i nastój. Daję z
uznaniem+!