Wyrosłem...
Wyrosłem na tej ziemi
Jak kwiat rzucony w wazon,
Który był mi kołyską niemą,
Wszelkie krzyki - robactwem, zarazą.
Wybujałem zbyt wysoko,
Za daleko od liści i pąków,
Niczym groch przesycony sięgam obłokom
W wiotkim, utopijnym strąku.
I odciąłem się od świata,
Zamknięty wykiem na klucz,
Schowany w kwieciście wonnych płatkach
Przed oczekującymi na cud.
Moja postawa - słabością,
Ja potrzebuję ciepłych dłoni,
Niech nadejdzie w końcu ten wzrok, co
rozciął
Tyle serc i szarość przegonił.
Być może kiedyś dojrzeję,
By ostatecznie móc się odnaleźć,
Zastygnąć w miłości, której celem
Ofiarować siebie ponad wszelką miarę.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.