wyrównanie
tak gdzie równiny ponoć tęskne
zrównają wszystkich według wiary
więc kiedy niebo grzmotem pęknie
dla jednych sny innym koszmary
nie tam gdzie złoto z krzyża kapie
gdzie marmur gryzie biedne pięty
babciny grosz pod żebrem drapie
i nawet spokój nie jest święty
nie tam gdzie noszą baldachimy
rączkami dziecka depczą płatki
gdzie purpurowe arlekiny
z uśmiechem nie darmowo gładkim
a ja a ty a oni
w bosych nadziejach zabiegani
spoceniem pana księdza dłoni
w puste obrazy powklejani
wlewamy gorzkie świato-widy
w ocean nawet już nie słony
wierząc że wszystko jest na niby
tam gdzie równiny nieskończone
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.