Wyruszyłaś w drogę. Bez pożegnania.
Dla Mateusza Kurcewicza
Twierdzisz, że nigdy nie zostanę na
lodzie,
wierzę ci, lód może pęknąć i znajdę się na
dnie
ostatniego etapu samotności. Albo
inaczej:
spakuję się w środku nocy, wsiądę do
samolotu,
polecę do Ameryki i wypiję za Polaków.
Po tygodniu pewnie wrócę. Gdybyś był
świadomy
pośpiechu tak jak tego, że jutro znów
zechcę umrzeć,
nie szukałbyś mnie po barach,
monopolowych,
w melinie u Wiesia. Dlatego powinieneś
odejść.
Ja też pójdę; poszukać własnego Jezusa.
Komentarze (15)
przemyślenia czy ucieczka..
Wybieram to "spakuję się w środku nocy, wsiądę do
samolotu,
polecę do Ameryki i wypiję za Polaków"(też miałam
wrócić...)Z dwojga złego zawsze jest jakieś wyjście a
chociażby to "poszukać własnego Jezusa". Dałaś mi
znowu do myślenia i to lubię.
to już dla mnie znane klimaty - jak to zwykle u Ciebie
- ciekawie i oryginalnie.
I tak każdy idzie swoją drogą za Jezusem...
Ciekawe przemyślenia, ładny wiersz z nich powstał :)
Pozdrawiam
wspaniale wyrazone uczucia...trafiają do mnie
Bardzo ciekawy.
Trudno go znaleśc na dnie butelki
nie wiem jak to się stało, że na Ciebie po prostu nie
trafiłem... ale tak czy inaczej zyskałaś czytelnika,
bo piszesz świetnie; pewnie posiedzę dzisiaj dłużej
nad Twoimi wierszami...
Tyle wody a gdyby te lanie przemienić w wino . Zatopić
robaka ;)
...nie po to mamy największy dar jakim jest życie
,żeby się go tak łatwo i szybko pozbywać... a Jezus
jest tylko jeden i oddał za nas życie...żebyśmy mogli
być zbawieni...a Pan Bóg dał nam rozum i musimy
myśleć,żeby nie popełnić błędu ....tak sobie
pomyślałam ,czytając Twój wiersz...
Pewność że jak zajrzę do ciebie znajdę niebanalną
lekturę jeszcze mnie nie zawiodła.
wprawdzie Jezus przemienił wodę w wino, ale już
wcześniej wyryto- nie zabijaj!
Dla mnie to spokojnie..:)+pozdrawiam
Ja, by nie popaść w stan elegijny - strzelam trzy
średnie lufki, zagryzam kiszonym melancholijnie i
puszczam wodze derilce młodej acz nieco infantylnej.
Trzeźwieję boleśnie z zakwasem i wyschniętą śluzówką
a tremens rzuca o glebę czasem.