za dnem
gdzies za dnem kieliszka
byl inny swiat
bez brudnych slow
i przebarwionych obrazow
piszczacych swoja zwyczajnoscia
tam tez bylam sama...
przechodziles obok mnie
twoje oczy zrzucaly ze mnie moje ubranie
potem byl tylko twoj ironiczny usmiech
wejscie
wyjscie
i to lakoniczne pozegnanie...
z lawina brudow splywalam po tobie
po wszystkich splywalam bez uznania
nie wiem dlaczego tak bluzgalam swe
cialo
...
moze gdzies pod ktoras ze swej warstw
tak po prostu chcialam miec kogos zywego
czujacego
porzadalam byc kochana
...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.