Za zakrętem
Jakiż to znaków oczekuję?
Czyż nie dosyć już widziałam?
Czarno-białą farbką świat swój maluję
Kiedyś zbyt wiele się nakłamałam
Kiemieniem uderzę o wodę
I z fal piękny warkocz splotę
Zatapiam się wśród nich i płynę coraz
dalej
Mówię sobie-ciesz się i szalej
Jak wielkich osiągnięć dokonać jeszcze
zdołam?
Będąc sobą głęboko w sercu, wiem że
podołam
Dosyć smutków, dosyć słabości
Bo jam jest w Tobie siłą i nie potrzebuję
litości
Dajże mi wiary jakiej potrzebuję
Dziś drugiej osoby nie szukam
Bowiem nie chcę tego co innych kopiuje
Pragnę drzwi własne otwierać, do cudzych
nie zapukam
Nigdy nie chcę utracić tego widoku
Choćbym błądziła pośród mroku
Nie poddam się lecz do gęstszego lasu
wejdę
Chcę pokonać zło, nawet najsłabszy most
przejdę
Z doliny zielonej coraz to wyżej sie
wspinam
Kolejny zakręt, kolejna tajemnica, lecz nie
zapominam
tego czego sie nauczyłam, co przeżyłam
Kierunkowskazem dla mnie jest, kiedy tylko
się modliłam
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.