Za zamkniętymi powiekami
Kiedy zamykam oczy
Tańczę na łące bosa
Lekka niczym motyle
Ty mnie na ręce bierzesz
A kropla ta na policzku
To tylko poranna rosa
Pod powiek czarną zasłoną
W kres szczęścia naszego nie wierzę
W otchłani zamkniętych oczu
Strachu żadnego nie czuję
Bo jesteś tam ze mną i kochasz
Całujesz i pieścisz mnie czule
Zaciskam mocno powieki
Nie chce ich nigdy otwierać
Gdy będę musiała to zrobić
Zbyt wielkim będzie to bólem
Komentarze (4)
Pod zamkniętymi powiekami śwat jest normalnie piekny!
Niestety- trzeba je w końcu otworzyć. Ładnie to
ujęłaś: jakby jasną i ciemną stronę życia.
Jakże smutne byłoby życie bez wyobraźni. Zachecasz do
naśladowania.. więc też zamykam...
pięknie opisałaś to,co często nam się zdarza...tak
łatwo jest zapomnieć o bólu czy szarości, zamknąć oczy
i marzyć...
(czarnąąąą =ą) reszta bez zastrzeżen.