Zabardzo kochała, i to był jej...
Za bardzo kochała, i to był jej błąd!
Tatusiu, dlaczego wróciłeś znowu piany?
Jak zawsze będą z krwi ściany.
Jutro znów będziesz pytał co tu się
wydarzyło
I nie dowierzał, że właśnie tak było.
A ja... znów Ci wybaczę,
Zapomnę o wszystkim,
Przytulę, modląc się by koniec nie był
bliski.
Jak zawsze pójdziemy na urodziny babci,
Lecz ta myśl nie będzie mnie
opuszczać...
Z łzami w oczach zastanawiam się czy on
znów mnie będzie lać!?
Próbuję jeszcze uratować sytuację,
Jednym ruchem pokazuję babci me ciało,
Lecz spotkałam się tylko z pogardą
I z udawaniem, że nic się nie stało.
Dziadek nas odwiózł,
Szybko poszłam spać,
Lecz Ty znów stajesz w drzwiach
I Twe ręce chcą się pod moje majtki
pchać.
Już mi nie zależało,
Zaczęłam krzyczeć, wyrywać się,
Lecz nawet to nie pomogło,
Bo za drzwiami już czekała śmierć.
Ostatnie jęki, prośby niespełnione,
Ostatni cios w twarz i me życie
skończone.
Patrząc na Ciebie z nieba,
Gdy obudziłeś się rano
I zobaczyłeś me zmasakrowane ciało
Prosiłeś by to był tylko żart,
Ja zaczęłam się po prostu śmiać.
Może teraz zrozumiesz
Co w tym domu się działo,
Że przez Ciebie mała dziewczynka
Swe życie zmarnowała.
Odeszłam, bo za bardzo kochałam,
Wolałam skończyć swój żywioł,
Niż Twój z błotem zrównać.
Miałam tylko 13 lat,
Lecz już nadszedł śmierci czas.
A Ty siedzisz w zamkniętym pokoju,
Wylewasz morze łez,
Lecz to już nic nie zmieni,
Już na ziemi nie ma mnie...
Dlaczego często tak jest, że przymykamy oczy na innych cierpienie, a później denerwujemy się, gdy sami go nie otrzymujemy...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.