zabiorę Cię własnie tam...
Maluje zawsze paznokcie
w salonie
na przeciwko jego ulicy
jemu zawsze
iskrzą oczy
gdy ją widzi..
Zawsze tam przychodziła
w każdy weekend
malować swoje piękne
młode paznokcie
właśnie na jego
ulicy!
I nawet czasem
puściła oko
uśmiechnęła się
przyjaźnie
lecz nie do niego
tylko do tych szarych ludzi
obok
była za dobra dla nich
on to wiedział...
Chciałby jej kiedyś
pomalować paznokcie
własną śliną
przykryć jej stopy do snu
zaśpiewać
kołysankę o swojej miłości
Chciałby
namalować na jej ciele
wzory
w kształcie jego serca
na zawsze zostawić
na niej
swój oddech
Chciałby kiedyś
pomalować tej kobiecie
paznokcie
w kolorach tęczy
i wyrwać je
z jej młodego
jędrnego ciała
by na zawsze
pozostały jego...
W ten weekend wizyta odwołana...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.