Zabójco mój...
Zabrał uśmiech
wbijając go
głęboko
w ziemię
by już nigdy
nie był w stanie
się podnieść
by nie rozświetlało
go szczęście...
pobił
serce
twardymi pięściami
splunął na nie
ohydnie
zostawił
dreszcze tęsknoty
i ciało
jakby wiecznie
zimne...
Wyrwał
brązowe
oczy
by nie żarzyły się
już
jaskrawym
światłem...
ukrył
zmaltretowaną
duszę
gdzieś ma dnie..
Zostawił
tylko ciało
mordując
jednym słowem
po latach
miłości i szczęścia
rzuciłeś przez ramię
"odchodzę.."
Komentarze (2)
jestem pod wrażeniem.
ŚWIETNY, NAPRAWDE SWIETNY WIERSZ. POZDRAWIAM