Zachód słońca nad Ustroniem. ...
Słońce świeciło kładąc długie cienie,
ale niewiele dawało ciepła, przepych
barw
jaśniejąc w blasku zmienił się w miękki,
szaroniebieski kolor popołudniowego
jesiennego krajobrazu.
Czerwona tarcza słońca skryła się za
górą,
by po chwili ukazać się jak płomień
i ubarwić granatowy horyzont swoją
czerwienią.
Maleńkie chmurki zaczęły tonąc w
różowych
refleksach zachodzącego słońca.
Blask czerwieni rozjaśnił wierzchołki
pagórków,
a doliny zaczęły ginąć w mroku ,
zasnuwając całą okolicę, by po chwili
mógł się ukazać wielki, blady księżyc, niby
srebrna bańka mydlana zalewając
swoją poświatą horyzont.
Tessa50
Komentarze (18)
Moim zdaniem jeden przecinek niepotrzebny, ten po
czwartym wersie, ponieważ tam nie występuje kolejne
wyszczególnianie tylko dookreślenie.
Poza tym w tym miejscu: " by po chwili
ukazał się wielki, blady księżyc, niby ", lepiej
będzie jak użyjesz "by po chwili mógł się ukazać
wielki blady księżyc..."
Zrobisz wg swojej woli. Pozdrawiam.
chyba ta jesień nastraja nas tak do pisania
prozą.................
'Blask czerwieni rozjaśnił wierzchołki
pagórków, a doliny zaczęły ginąć w mroku" Zachód
słońca najpiękniejszy jest w górach.
Piękny obraz słowem malowany. budzi tęsknotę.
Pozdrawiam :)