Z zachodem
Mieć mały domek u stóp nieba
Nad brzegiem, który wita ciszą.
Gdy promień słońca przemknie tonią,
Zdaje się, że go elfy słyszą.
Zaraz wychodzą lekkie, zwiewne
Po ścieżkach biegną radość niosąc.
Chowają się w sitowiu czasem,
By się przypatrzyć ważek pląsom.
Dotykiem skrzydeł wodę mącą
I rozsyłają w dal krąg srebrny
Ciesząc się, kiedy treścią wzrasta
Barwny zachodu łapiąc przebłysk.
Symfonia światła i oddechów,
Powaga i skrzydlaty uśmiech,
Pojawia się gdy na mej dłoni
Baśniowy siada skrzydłoludek.
Hej! Z rymami wszystko w porządku: srebrny - przebłysk ... e-y ... e-y i uśmiech - skrzydłoludek .... u-e ... u-e... Z pozdrowieniami :)
Komentarze (19)
Podoba mi się rytm wiersza. Jest płynny w kadencji
pięć na cztery to razem daje dziewięć.No i klimat
optymistyczny, bo wiem, że lubisz słońce. Sporo na ten
temat już napisałaś. Pozdrawiam serdecznie.
Pomarzyć warto! Pozdrawiam!
'Domek u stóp nieba' oraz 'krąg srebrny wzrasta
treścią' - świetne zwroty.
Jak zawsze - cudnie, podoba; chociaż rym w 3 i 4
strofie trochę 'na macanta'.