Zaczęło się w Kaliszu IV
Moja córka Ania, gdy studia skończyła,
Też do zamążpójścia gotowa już była.
Ze Zbyszkiem stanęła na ślubnym
kobiercu,
Bo on był najbliższy jej młodemu sercu.
We Wrocławiu domek ładny zakupili,
I myślę, że będą w nim szczęśliwie żyli.
Jedna z moich myśli najbardziej mnie
smuci,
Ta, że do Kalisza żadna z nich nie
wróci.
Gdy swa drugą wnuczkę ujrzały me oczy,
Myślałem, że z wrażenia serce mi
wyskoczy.
Miała włosy ciemne długie na dwa cale,
I anielski uśmiech, który twarz jej
chwalił.
Julią zwać się będzie rodzice mówili,
I fakt ten w kościele na chrzcie
potwierdzili.
Obie córki po mężach nazwiska pobrały,
Jarmolińskich nazwisko zapiszą annały.
Moi bracia również w życiu pecha mieli,
Nazwisko choć ładne zostanie w kądzieli.
Starsza córka Gosia, którą tu wspominam,
Miała szczęścia więcej urodziła syna.
Bartek ma na imię mój wnuczek jedyny,
A rodziców Jurków ukochany synek.
Gdy u młodszej córki na świat przyszła
Ola,
Czułem, że do końca wypełnia się rola.
cdn.
Komentarze (14)
czekam na ciąg dalszy:)
...gratuluję wszystkich wnucząt,trzeba dziękować Panu
Bogu że są zdrowe i udane...
Życie się poukładało, jak widzę ;-) Pozdrawiam
cieplutko ;-)
witaj, bardzo ładny i ciekawy wiersz (opis)
pozdrawiam serdecznie.
czytam już kolejną część...poczytam i resztę
przeczytałam dzisiaj wszystkie części - pisz dalej bo
super Ci to wychodzi -pozdrawiam Kalisz i całą
rodzinkę
Aby była jeszcze piękniejsza saga rodu...proszę
wyrównaj sylaby w wersach - wiersz dużo zyska a i
rytmiczniej się będzie czytało. Serdecznie pozdrawiam
całą rodzinę :)
Rodzina to skarb ... pozdrawiam :)
Stanisławie kolejna cześć i lekkość pióra, Rodzinna
Saga...brawo...
Bardzo zainteresował. Świetny wiersz :)
Aż mnie ciekawi, co dalej. Pisz, pisz:))
Szczęśliwe życie wierszem pisane:))
ależ z radością opisujesz rodzinne peryferie....
ładnie i zgrabnie Ci to wyszło....pozdrawiam...
Drzwi życia otwierasz w poetycki sposób,
Przez nie do alkowy wejdzie wiele osób.