Zadurzenie
Znów o tym myślę...
Gdy zamknę powieki
By ukryć lica
A na nich wypieki
Jak to się stało
Że moje ciało
Tak niefortunnie
Się zachowało...?
Jedna część, ta cielesna
Niewzruszenie usadzona
Niczym wbita wręcz
W ten fotel
Pozostała niewzruszona
Druga w górę wzlecieć chciała
Jako że jest częścią ciała
Bez niej ta już posadzona
Żadnych ruchów nie wykona...
Tak więc umysł rozdzielony
Wciąż nie mogąc wybrać strony
Zaczął rzecz kontynuować...
Tylko jak tu funkcjonować?!
Nie znam substancji
Która powoduje takie uniesienie
A uwierz, że przeżyć
Przeżarłam ich wiele...
O takim narkotyku
Nie ma zapisków w żadnym dzienniku
Ja dam mu rację bytu!
Ja odkryłam jego istnienie!
A środek ten cudny
Nazwę twoim imieniem...
Komentarze (3)
Ta cielesna część... "niewzruszenie
niewzruszona:)"...może zastygła
w usadzeniu... Aj tam, sama wiesz:)
Świetny!
Pozdrawiam serdecznie:)
Romantycznie:)+
Niby temat banalny, a jednak wiersz czyta się z
uśmiechem na twarzy. Uroczy :)