Zagadka orgazmu...
...cielesnośc odkrywam płachtę innego odcienia...
...w niemym echu, w cichym oddechu...
skradales me pocałunki, jak polne
malunki....
niekłamanie obrzucałes, wierszami słów
obdarowałes...
uczucia tęczy malowanej, w zaułkach ciszy
skrywanej...
pod pręgierzem meduzy usypiałam,
choc mądre myśli miałam...
jak szalone chęci pożadania, w dłoniach
mądrości zaczarowania...
uda me okalałes swymi....czatując na
brzmienie chwili...
dawałeś więcej i więcej....
by dojśc na szczyty prędzej...
byliśmy tam...
ja ...wyszłam...niezauważona....
dobranoc...powiedziałam....
cichym westchnieniem wspominałam...
do orgazmu dochodziłam...
we śnie bredziłam....głos przybierał innego
brzmienia....Twojego imienia....
tak.....to już.....ta chwila.....
...
Komentarze (1)
Pięknie... bo inaczej o tym samym...