W zakamarkach naszej duszy
W zakamarkach naszej duszy,
drzemią pokłady zapomniane.
Czasami coś nas lekko wzruszy,
łzy rozmazując farbowane.
Albo zabrniemy w smutne tony,
płakać będziemy albo śmiać.
Na świat bezduszny rozżaleni,
bo cóż nam świat ów może dać.
Będziemy także głośno krzyczeć,
drąc własne gardło do zmęczenia.
Mierząc swe siły nad zdobycze,
których nie widać zakończenia.
Bo w zakamarkach naszej duszy,
bywają chwile co się śnią.
Najczęściej tkwią jak w jakiejś głuszy,
śniąc bo marzenia zawsze śpią.
Budzenie bywa przykrym stanem,
ból odczujemy aż do kości.
Mięśnie wysiłkiem rozrywane,
jęczą z bezsilnie danej złości.
A wówczas trzeba bez poświęceń,
w ruch wyobraźnie pchnąć szaloną.
Nie męczyć zmysłów nigdy więcej,
myślą szaloną choć spóźnioną...
Komentarze (6)
Wolę nie dotykać zakamarków własnej duszy. Omijam je
szerokim łukiem. Zatem poczytam o zakamrkach Twojej.
Bardzo filozoficzne wejrzenie do zakamarków duszy, z
pomocą poezji.
Kciuk w górę..za takim wierszem stanę murem :).. M.
Metamorfoza nie pyta nas o zgodę, a życie nabiera
nowego, innego wymiaru-piękny wiersz.
marzenia nie zawsze śpią;) na szczęście:)
Bardzo ładny wiersz... cos w tym jest... Pozdrawiam