Zakamarki
Zimna dusza się otwiera,
Skrawki uczuć poniewiera.
Już nie mówi, tylko krzyczy,
Czarne dymy trzymają ją na smyczy.
Każdy oddech zrodzony bólem,
Miłość została za murem.
Mroczne oczy prawdę zasłaniają,
Fałszywym uśmiechem się przysłaniają.
Niech inni myślą, że już się z tym
uporała,
Niech wiedza, że się nie poddała.
Kroczy sama wśród świata zamieci,
Nie raz wrzucona do kosza na śmieci.
Za palec u dłoni trzyma ją kochanek,
To dla Niego otwiera oczy, co poranek.
Podtrzymuje jej westchnienia,
Pilnuje, by w dół nie wpadły jej
marzenia.
Płynące po policzku łzy ociera,
Krwawe plamy swą miłością wyciera.
Inni stanowią ciemne tło,
Na huśtawce bawi się zawiści zło.
Wśród cierni róź schowana,
W biernym ciele pochowana...
Znalazła się na pustyni,
Dusza.. zamknięta w piwnicy świątyni.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.