ZAKOCHANA ŚMIERĆ..
Otulony, pieści zmysłami moje ciało
Wciąż.. jest mu mało.. i mało..
Jest w moim łonie
Moje wnętrze płonie..
Wkracza na pola elizejskie mojej duszy
Każdy mój skrawek go słyszy..
Kocha mnie każdym gestem
I tylko wtedy wiem.. że - jestem -..
Jest lekiem kojącym
Koło mnie spoczywającym..
Każdy centymetr mego ciała jest mu
znany...
Każdy zakamarek mego wnętrza jest przez
niego kochany..
Musze odejść..
Ja nie moge kochać..
Przecież ja zabijam miłość..
Może gdyby śmierć poznała miłość nie rozdzielałaby zakochanych...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.