Zamykam oczy...
Wszystkim tym, którzy nie mogą nawet zamknąć oczu...
Zamykam oczy.
Bo tak strasznie boli.
Zamykam oczy.
Bo naokoło jest tyle krwi.
Zamykam oczy.
Bo nie mam odwagi ich odtworzyć.
I tyle razy dziennie chciałabym być
niewidzialna.
Tyle razy dziennie w myślach modlę się
,
by to się skończyło szczęśliwym
zakończeniem.
I za każdym razem
Uświadamiam sobie,
że to nie ta historia.
W myśli, we łzach
nazywam to bezsilnością.
Staję przed lustrem.
I krzyczę :
"Czego się śmiejesz, idiotko ?!"
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.