zaraza
Wypędzam Ciebie precz z mego serca
gdzie są zgliszcza i pożoga
Nie chcę... mieć Ciebie w nim
bądź gdzie byłaś
kochaj gdzie kochałaś
odejdź stąd
ja jestem jak zaraza...
łatwo przenoszę się...
płynę z wiatrem, słońcem, żarem
przeganiam Cię na wieczność
nie próbuj leczyc neiuleczalnego
nie buduj domu na mokradłach
nie dawaj gdy nie biorę...
ja jestem jak zaraza...
jestem kirem przyodziany
czerń nocy czerń kruczych skrzydeł czerń
zła
ja to w sobie noszę
więc odejdź jeśli pragniesz słońca
życia...
ja jestem jak zaraza ...
mówię językiem ludzi , znam język aniołów
lecz nie znam miłości...
codziennie wystawiam ciało na spalenie,
przeklinam swoją niechcianą cielesnośc
miłości nie mam
jestem jak zaraza...
czerń i pożoga
więc odejdź...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.