Zaśnij gwiazdeczko
„Kolejna samotna przede mną noc
Dźwięk muzyki odbija się od ścian pustych
pokojów
Zapach smutku w powietrzu krąży.
Otulony w swych zmartwień flanelowy koc
Oglądam skutki nocnych podbojów
Gdzie spadająca gwiazda niepostrzeżenie
dąży.
Spalając kolejnego papierosa
Nucę melancholijne słowa ulubionej
piosenki
Jem soczyste owoce winnego grona.
Rozluźniony, łuskam powoli swoich myśli
kłosa
Chcąc rozwiązać zagadkę męczącej mnie
udręki
Aby zaprzestać walkę dylematów miliona.
Spoglądam na puste łóżko
Kładę się delikatnie na wymiętej
pościeli
Brak mi czyjejś bliskości.
Chciałbym szepnąć temu komuś na uszko
Tak cicho, aby inni nie słyszeli
Że potrzebuję Jej miłości.
Zamykam znużone dniem powieki
Mocą wyobraźni na drugą stronę się
przenoszę
Rozpoczynam spontaniczną wędrówkę.
Obieram kurs, lecz niedaleki
Lekko ponad dachy budynków się unoszę
Mijam, wciąż nucąc, śpiącą niespokojnie
sówkę.
Szukam Twojego okna otwartego
Twego pokoju gdzie leżysz sama
Pogrążona w letargu swoich myśli.
Po cichutku skradam się do domu Twego
Patrzę przez szybę, śpi smutna dama
Wejść? Nie, tak … ale co Ona sobie
pomyśli?
Wchodzę, prowadzony za rękę przez czary
Rozglądam się po Twym pokoju błękitnym
Spoglądam na Ciebie, cała drżysz.
Nękają Cię okropne nocne mary
Twoje usta szeptają coś głosem dziwnym
Ściskasz dłoń mocno, coś w niej
miażdżysz.
Najciszej jak umiem, na palcach
podchodzę
Pomięta kartka wypada z Twojej ręki
Schylam się i podnoszę, czytam jej
treść.
W milczeniu po papierze zapisanym Twoim
pismem wzorkiem wodzę
„Kochałam Cię, być z Tobą chciałam,
mam dość tej męki!
Nie dzwonisz, nie piszesz, opuściłeś mnie,
to koniec! Cześć!”
Odkładam kartkę na biurko, spoglądam na
Ciebie
Łza smutku i rozczarowania spływa po
policzku Twym
Budzisz się nagle i spoglądasz w moją
stronę.
Twoje źrenice odbijają blask księżyca na
niebie
Patrzysz na mnie, dreszcz przechodzi po
ciele mym
Myślę – I co ja teraz zrobię?
Jednak kładziesz się spowrotem nic nie
mówiąc
Zapomniałem, że jestem tylko duchem
Który po nocnym świecie wędruje.
Znów coś szeptasz, pluszowego misia
tuląc
- Zostałam sama, niekochana, z serca
bólem
- Czemu nikt nie odwzajemnia tego co
czuję?
-Nie jesteś sama skarbie, ani opuszczona
Cicho wypowiadam te słowa, kładąc się przy
Tobie
Odwracasz się zdziwiona, chcesz
krzyczeć.
- Nie bój się – patrzysz na mnie
przestraszona
- Znam Twój głos – Wiem, nic Ci nie
zrobię
- Słyszałem Twoją rozpacz, nie mogłem
dłużej milczeć.
- Co ty tu robisz? Skąd się wziąłeś ...
– Cii.. – Przykładam palec do
ust
- Nic nie mów, połóż się wygodnie –
używam magii słów
- Rozwieję dziś mgłę zmartwień Twych.
Kładziesz się posłusznie, przykrywam Cię
kołdrą aż po biust
Swą zimną dłoń kładę na Twój tułów
Ciepłe i uspokajające zaklęcia wydobywają
się z ust mych.
- Zaśnij gwiazdeczko, niech we śnie utopią
się Twe smutki
Ja całą noc zostanę przy Tobie
Poczuj bliskość duszy kogoś, kto Cię
kocha.
- Moje słowa będą dziś jak kołysanki
nutki
Rano nie pozostawię śladu po sobie
Twoje serce tej nocy ostatni raz
szlocha.
- Śpij spokojnie myszko, już jest późna
godzina
Aniołki już dawno śnią o białych
chmurach
Ja jestem i ciągle będę spał u boku
Twego.
I zasypia beztrosko ta piękna dziewczyna
Bo stoję na straży w Jej sercu murach
Nie zmrużę nigdy oka swego.
Gdy się obudzi rano, zapewne nie będzie
pamiętać
Słów, które szeptał mój duch
Upss… nie zamknąłem za sobą okna.
Mogłem dłużej przy Niej zostać
Zobaczy tylko wymięty po mnie poduszki
puch
Może i dobrze, że nie zamknąłem tego
okna.”
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.