Zastanow sie
szklane wyrazy
rzucane poprzez nieme usta
niby przecietnie
nie zamyslajac sie
jaki bol
ich glako krojacy dotyk
sprawia okrwawionym drogom
gdy sie rozbijaja
o ich wypuczone kamienie
kurz dzikich slow
unosi sie ponad pustynia
klujacych lez
co rania twe oczy
gdy wlaczasz uczucia
marzac sie upojic
pradem momentu
a elektrycznosc znowu sie psuje
i wstrzas jest zbyt bolesny
bys mogl sie usmiechac
wiec zamknij usta
i nie skazaj sciezek
strzalami swej mowy
byc moze jeszcze jedna dziecina
stapa po nich
bosymi stopami
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.