O zasypianiu
Uwielbiam chwilę te wieczorną,
Gdy ciężką staje się powieka
I z siłą pewną, niepokorną
Jawę w snu płaszcze przyobleka.
Niknie gdzieś w płaszcza ciepłym pluszu
Zgiełk ulic, wrzaski, tętent w skroni.
Kołnierz otula płatki uszu.
Czas bieg spowalnia i nie goni.
W otchłań spadają mroczne siły.
Morfeusz w podróż mnie zabiera.
W ciepłym i cichym płaszczu miłym
Do sennych grodów bram docieram.
Tam plączą się przeróżne myśli.
Tam błogostanu oceany.
Tam sny czekają, by je wyśnić.
Codzienność zrzucić jak kajdany.
A gdy natrętny dźwięk budzika
Koniec podróży tej obwieści,
Czarowny świat bramy zamyka,
Świat cudów, tańców, dźwięcznych pieśni.
Ścieram go z powiek z resztką snu.
Zakładam spodnie i koszulę.
Choć chcę być tam, to jestem tu.
W szarą codzienność z krzyża bólem
Zanurzam się i czekam snu.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.