zawiedziona codzienność
czekałaś na słońce
czułaś już jego promieni ciepło
wdzierające się przez otwierane drzwi
drzwi się otworzyły
wdarły się grzmoty
raziły cię niespodziewaną siłą
nie byłaś na nie przygotowana
siedzisz teraz zbesztana
skarcona jak bezbronne niewinne dziecko
jedyne co cię grzeje
to ta zbłąkana łza
tocząca się po policzku
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.