Zawisnąłem w milczenia smutnym...
Zawisnąłem w milczenia smutnym wyrazie
twarzy.
Dotknąłem samotnej płaszczyzny racjonalnego
życia
i tłamszącej reki depresji, zatrutego
stanu.
Kolejna nieudana próba w poszukiwaniu
szczęścia.
Gdy tonąłem już w pustce i wyłem z
cierpienia.
Zagłuszałem to głupotą, powierzchowną
radością.
Melancholijnym wzrokiem patrzyłem na piękno
świata
by posmakować wspaniałości tego
stworzenia.
Na próżno opisywałem drzewa tańczące z
wiatrem
i ptaki buszujące za kryształem moich
okien.
Bo dołuje się tylko na wspomnienie tej
wesołości
i niemal łzy wylewam na widok takiej
beztroski.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.