Zawsze przy mnie...
Przychodzisz jak co wieczór
Burząc spokój senny
Niczym wiatr porywisty
Uderzasz w ciszę
Od czasu poznania Twego
Wszystko stało się inne
I od czasu tego
Łatwiej mi się piszę
Słowa układane niczym senna całość
Tworzące imitację tego co bym chciała
Dusza jest ta sama natchnieniem
wypełniona
Lecz jakby pochodząca już z innego ciała
Głowa zaprzątnięta innymi myślami
W teatrze mych marzeń dostałeś główną
role
Wystawiam tę sztukę co porę wieczorną
Gdy w obłędzie życia jak na błędnym kole
Kręci się w mym świecie wiele myśli
innych
Z którymi zasypiam i z którymi wstaję
Ale żadna z myśli jakże oczywistych
Tyle wyciszenia i szczęścia nie daję
Myślą jesteś Ty, tyle mi zostało
Po Tobie wspomnienie jedno zachowałam
Ukryłam solidnie na dnie mego istnienia
Co mogłam powiedzieć w poezję przelałam
Nie liczę już godzin od spotkania Twego
Ani dni, ani minut już dawno nie liczę
Ty przebywasz tam masz swoje zajęcia
Ja wciąż jestem tutaj, prowadzę swe
życie
Od wschodu do zachodu
Raczej obojętnie podchodzę do tego
Co też zrobić muszę
W wir tej codzienności popadło me ciało
Ale świat zapomniał że posiadam duszę
Umysłu zakątek raczej nie rozważnie
Piszę wiersze Tobie, poddał już się cały
Temu co też innym wydaję się obce
Tego czego inne, duszę by się bały..
Jesteś tu, cały czas przy mnie
Mam Cię na co dzień ukrytego w sobie
W każdej swej czynności trzymam Ciebie w
dłoni
I każde zadanie z myślach z Tobą robię
Zaciskam swe pięści by z rąk Cię nie
wypuścić
Bo co będzie ze mną jak stracę
natchnienie
To co było śpiące już się wybudziło
A teraz czasami tylko lekko drzemie
Spadłeś na mnie jak deszcz, jak kropla
rosy
W upalny poranek na wyschniętą ziemię
Boję się zaprzestać, boję się zniweczyć
Niosę na swych barkach te cudowne
brzemię
Studzisz miły zapał ten zły i nie chciany
By poddać się codzienności
Która mnie wykrada
W ciszy ukojeniu, samotności swojej
Mój umysł na kartce czystej się
spowiada
Różne te wyznania padają czasami
Czasami swych myśli sama bym się bała
Tego co posiadam, tego co mieć mogę
A najbardziej tego co bym posiąść
chciała
Wiem miły mój jak odległe światy
Dzielą nas od siebie lecz nadzieję mamy
Że w końcu nadejdzie tej wędrówki kres
I w pogoni życia naglę się spotkamy
Naprzeciw siebie myśli oddalone
Tylko to co teraz, nie ważne co będzie
Świat jest skołowany tym co nastać może
Czy w stosunku do nas na coś się
zdobędzie
Wyczuwam Ciebie miły jak puls mego ciała
Bo takim samym rytmem w swoich myślach
bijesz
Płyniesz w mych tętnicach bo jestem
człowiekiem
Tyle tajemnicy jeszcze w sobie kryjesz….
Komentarze (4)
Melancholijna miłość, ładny ale bardzo długi, nie
każdy chce czytać takie długie. Dobranoc
Ukochany człowiek w krwiobiegu... Pozdrawiam :))
wiersz niesie duży ładunek emocjonalny podoba mi sie
:)
Bardzo duzo do zmiany do poprawienia/ juz w pierwszym
wersie : przychodzisz co wieczor / sugeruje podzial na
zwrotki / jako wzrokowiec taki uklad wersow z miejaca
mnie odrzuca/ uwierz ze estetycznosc dziala na korzysc
utworu / od cZasu poznania twego - gramtycznie
niepoprawne zdanie/ od cZasu kiedy cie poznalam /
ogolem pierwsza czesc wiersza wypada porzadnego wgladu
od ciebie / gdzies od srodka sie rozkrecilas I
zaczelas rymowac/ I powiem ze ta druga czesc o wiele
lepsza.