Zazdrość
Liścia rozterki
W sierpniowej spiekocie na skraju
trawnika,
Porasta jabłonka przy krzewie maliny,
W słonecznym uścisku jasność pień
spowiła,
Ściągając spojrzenia harcami świetlnymi.
Wszystko w wesołości letniej upojone,
Gałązki powiewem lekko łaskotane,
Potrząsają w śmiechu zieloną czuprynę,
Ładunkiem z owoców bombardując trawę.
Tylko zżółkły listek trzyma pionu fason,
Z reszty towarzystwa bardzo się
wyróżnia,
Nie uległ powietrznym korony zapasom,
Tkwi wciąż nieruchomo czekając południa.
Z zadrością spogląda na jabłka soczyste,
Zrumienione słońcem, w rosy łzach
skąpane,
Przybrane odświętnie na galowy występ,
Jakim w sadzie będzie zbiór gruszek nad
ranem.
Blaszka zazdrośnika już w pomarańcz
wpada,
Z ogromnej wściekłości żółć z pędu
wylała,
Resztki chlorofilu wyparła obraza,
Życie z liścia uszło, przebrała się miara.
Liściaste ramiona zajęte zabawą,
Przez drzewo bujane podmuchami wiatru,
Niezauważyły, że zawiść zerwana,
Upadła na ziemię, gdy ją zefir nadpruł.
Wrogości w profilu skażonego płatka,
Dość było by w sadzie zieloność
pogrzebać,
Czy żalu jest warta zawistność furiacka
Co struć nie zdołała matczynego drzewa?
Wybaczcie drodzy wiersza czytelicy,
Że na to pytanie dziś wam nie odpowiem,
Nie wiem czy wypada listka mnie oceniać,
Skoro żółtą zazdrość noszę też i w sobie.
Komentarze (1)
Wiersz doskonały - super pomysł, świetne wykonanie,
ale niepoprawnie napisałeś "ze wściekłości", można to
zmienić na - "Z ogromnej wściekłości żółć z pędu
wylała".