Zbrodnia doskonała
Zrzuciłeś wdziany na mnie płaszcz
złudnego bezpieczeństwa, po czym wbiłeś
nóż w plecy i
obróciłeś kilkakrotnie,
upadłam na ciernie będące
wspólną przeszłością,
a Ty odszedłeś w milczeniu,
z drwiącym uśmiechem i
triumfem na tworzy.
Zraniłeś mnie wcześniej,
kpiąc sobie z głupiej i naiwnej mnie.
Serce najpierw zamroziłeś,
potem zrzuciłeś z wysokiej
skały- pozwalając mu się rozbić
na miliony kawałków...
Nie oszczędziłeś nawet
mojej duszy, odciskając
na niej swe gorzkie piętno.
Milczę krzycząc, tak już mam-
przez Ciebie jestem martwa
za życia...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.