ZDEKOMPLETOWANA PARANOIDALNIE...
...Ucz się siebie....człowieku...a na wieki ci to zostanie.....
Papier piórem, jak palacz nikotyną
pachnie...
Choruję na twórczośc,
we dnie i w nocy....
- przypadłośc nieuleczalna...
wybaczalna...bo mą cząstką
przepełniona...
Zazdrośc idealizowana,
bez pretensjonalności...i złości...
w sercu mym gości znudzenie obrazami
rzeczywistości...
zapłonęło natchnienie....
nie sypiam...- to tylko chwilka,
gdy oczy zmrużę.....
by znów wejśc w poezji kałużę...
to moje spełnienie....
godna przyjazni, w rozdwojonej jazni...
...nie przestanę rodzic słowa....
bo nie chcę żałowac,
że czegoś nie powiedziałam..
a w gardle to miałam...
słowo moje odejdzie wtedy,
gdy zabraknie mnie....
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.