Żeglując przez morze zwanym życie
Mam łódkę... Ma rozbitą rufę, przeciekające dno i często znosi ją prąd. Mam łódkę, którą płynie przez morze zwanym życie... Gdzieś w oddali widzę wyspy. Każda jest niewyraźna i odległa. Jedną ludzie zwą marzenie, drugą pragnienie. Widzę wyspy takie, które ludzie zwą wyspą złą i czarną paranoją. Czasem udaje mi się dobić do brzegu. Na niektórych z nich odbywam przygody niezapomniane, na innych zaś gdy odpływam, uciekam ścigany przez tubylców jak skazaniec. Gdzieś po drodze spotykam rozbitków. Zastanawiam się wtedy, kiedy łódź moja zatonie a ja obok niej patrzyć się będę czy któryś człowiek mi pomoże...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.