Żegnaj
...tak się kończy coś, co było tak pięknie prawdziwe...
Październik skrzydła odsłonił,
zabrał tyle szczerego uśmiechu.
Podobno oczy nasze przysłonił
i piszemy ogarnięci chorobą lęku.
Miałem nadzieję i czułem,
grałem nawet z losem w karty.
Realizmem się nie trułem,
łzy cierpienia obracałem w żarty.
A Ty mi piszesz, z łzą nadziei,
że to ja zboczyłem z drogi,
że teraz wszystko się zmieni,
że palą się marzeń wspólne progi.
Tyle planów układanych w snach,
rozpłynęło się w melodii dnia,
telefonu cichy, drżący wrzask
nie dotarł, spada w samotności dna.
I nie ważne, czy ją kochałem,
bo los ciągle powtarzał:
„gnaj”.
Bo tak jak kiedyś, sam zostałem,
a Ty mi piszesz, krótkie:
„Żegnaj”.
...rozbicie...IIIIIII...mur
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.